niedziela, 9 lutego 2020

Koszulki na pisanki

U mnie już wielkanocnie. W sklepie pojawiły się pierwsze koszluki na pisanki.







"Gdzie miłość i zgoda tam Bóg rękę poda" - historia makatek cz. 2

I mam kolejną makatkę. Tym razem motto "Gdzie miłość i zgoda, tam Bóg rękę poda".






I ciąg dalszy historii makatek:
" Makatki przywędrowały do wielu państwa z terenów dzisiejszych Niemiec i Holandii. W krajach tych, a szczególnie Niemiec używano ich powszechnie już w XIX wieku, moda na zdobienie nimi wnętrz związana była z modernizacją mieszczańskich domów, służyły podkreśleniu czystości, porządku i przytulności miejsca będącego sercem każdego domostwa - kuchni. Na przełomie XIX       i XX wieku makatki zadomowiły się i w innych krajach Europy, najpierw w domach mieszczańskich, potem robotniczych, a na sam koniec także i wiejskich. Ten ostatni etap ich migracji miał najczęściej miejsce po I wojnie światowej.
 
Największy rozkwit "makatkowej mody" przypada w większości przypadków na lata 60-te XX wieku, chociaż używano ich jeszcze w latach 70-tych oraz późniejszych, na przykład na Węgrzech powszechne były jeszcze i w latach 80-tych. Według materiałów i informacji,(...) makatki występowały oprócz Niemiec i Holandii także w Anglii, Austrii i na Zachodniej Białorusi ( w części graniczącej z Polską) oraz wśród Białorusinów mieszkających w Polsce. Ponadto w Bułgarii, Czechach, Francji( jedynie w Alzacji i Lotaryngii), na Litwie, Łotwie, w Macedonii, Polsce, Rosji, Serbii, na Słowacji, Ukrainie, Węgrzech i w Szwecji. Stanowiły element wyposażenia wnętrza mieszkalnego nie zależnie od wyznania religijnego gospodarzy ( co ważne w krajach o różnorodnej strukturze wyznaniowej).
 
Znaleźć je można było w domach zarówno katolików, protestantów jak i ludności obrządku wschodniego. Niektóre źródła podają, że przystrajały także domy ludności żydowskiej. Jakie były przyczyny tak szybkiej i szerokiej ekspansji makatek na wiele krajów europejskich? Takie pytania zadaje sobie obecnie wielu badaczy, którzy przez wiele lat traktowali je z pewna rezerwą traktując często jako kicz, odmawiając im walorów przynależnych sztuce, traktując jako zjawisko marginalne.
 
 Po pierwsze, nie były one szczególnie kosztowne. Wykonywało się je stosunkowo łatwo a dodatkowo ich popularność na wsi można tłumaczyć między innymi także i tym, że nie dzieliły one kulturowo miasta, a wręcz przeciwnie zbliżały do pożądanych wzorców miejskich. Obok zastosowań funkcjonalnych ( ochrona ścian przed zabrudzeniem) pełniły przede wszystkim rolę dekoracyjną, a także pouczającą, moralizatorską i dydaktyczną. Świadczyły o dobrym guście oraz poczuciu piękna gospodyni, mówiły o pracowitości i zręczności pani domu. " cdn.

sobota, 8 lutego 2020

Czapki z wełny

Dzień dobry :)

Nie wiem czy wiecie, ale od około 3 lat namiętnie robię czapki.
Różne. Na drutach i na szydełku. Pokaże Wam tutaj sukcesywnie wszystkie.
Ostatnio jednak zakochałam się w 100 % wełnie, która teraz nie jest taka jaką znamy sprzed dziesiątków lat.

Zapytacie inna? Czyli jaka? - Otóż jest miękka, nie jest szorstka i co najważniejsze to "nie gryzie".

Z takiej wełny 100% lub mieszkanki wełny z alpaką powstają takie oto czapki.
Można je zobaczyć a także kupić przez sklep www.pracowniasielskachata.com

Czapki są dłuższe z tyłu ale można je także wywinąć i przez to są krótsze i cieplejsze.











wtorek, 4 lutego 2020

"Wszędzie dobrze ale w domu najlepiej" - historia makatki cz. 1




Od pewnego czasu stałam się wielbicielką starych makatek kuchennych. Parę razy już pisałam o tym na blogu. Szukałam wszędzie schematów ale trafiałam tylko na zdjęcia. Jako, że nie mam zdolności plastycznych pozostawało mi tylko do nich wzdychać lub też.. kupić jakąś starą, potarganą. Ale - tak jak pisałam już wcześniej - znalazłam Panią Danusię, która takie makatki rysuje i sprzedaje wzory. :)) To było to. Mam już w swoim posiadaniu około 10 rysunków.
Wyhaftowałam 4-ry, ale wszystkie na zamówienie. Dla mnie tez będzie... ale za parę dni. W zeszłym roku udało mi się kupić malutka książeczkę "Bóg, miłość, rodzina - europejskie makatki kuchenne. Kicz czy sztuka?", która została wydana po wystawie makatek stworzonej przez Panią Annę Uszyńską. Wystawa ta była w Muzeum Rolnictwa im. ks. Krzysztofa Kluka w Ciechanowcu w miesiącach wrzesień - grudzień 2011 roku. Pozwolę sobie zacytować parę informacji o makatkach z tej właśnie broszurki.
"Makatki umieszczano najczęściej w kuchniach, zwykle w jej miejscu centralnym, tak by były widoczne po wejściu do pomieszczenia. Najczęściej lokowano je nad stołem, kuchnią, przy szafkach lub półkach na naczynia. Ponadto zawieszano je nad łóżkami lub ławami, jeśli takie stały w tym wnętrzu i miały one przeważnie wymiary standardowe - ok. 50 x 70 cm. Natomiast w kuchni bułgarskiej występowały także makatki dłuższe. Zawieszano je przy tzw. minderze czyli długim siedzisku z poduszkami, służyło ono w dzień do siedzenia i wypoczynku, ale mogło także pełnić rolę miejsca do spania. To właśnie przy nim, a właściwie nad nim wieszano makatki, dlatego też były one zwykle dużo dłuższe niż te, które przystrajały inne części kuchni.
Natomiast we wszystkich krajach gdzie makatki w ogóle występowały, obowiązkowo wieszano je nad wiadrami z wodą, przy różnorodnych mniej lub bardziej skomplikowanych umywalkach - generalnie w kącikach związanych z wodą i higieną. W tych sanitarnych zakątkach swe miejsce miały także makatki "kranowe" i ręczniki dekoracyjne. Te pierwsze wieszano na ścianie przy kuchennym kranie, który przekładano przez ozdobnie wykończony otwór lub rozcięcie znajdujące się pośrodku makatki. Używano ich oczywiście w budynkach, do których doprowadzona była bieżąca woda, a więc głównie w domach miejscach, w Polsce na przykład powszechnie na Śląsku.

Natomiast ręczniki ozdobne wieszano na poziomym drążku specjalnie do tego celu przeznaczonej półeczki. Ręcznik ten pełnił funkcję dekoracyjne, przysłaniając użytkowe. Hafty na nim rozłożone były dwustronnie na obu węższych bokach (raz na prawej stronie, raz na lewej) dlatego tez stawały się widoczne jednocześnie jedynie po złożeniu ręcznika i zawieszeniu go na drążku" c.d.n.


poniedziałek, 3 lutego 2020

Tego sie nie robi kotu

/Wisława Szymborska/

Umrzeć - tego się nie robi kotu.
Bo co ma począć kot
w pustym mieszkaniu.
Wdrapywać się na ściany.
Ocierać między meblami.
Nic niby tu nie zmienione,
a jednak pozamieniane.
Niby nie przesunięte,
a jednak porozsuwane.
I wieczorami lampa już nie świeci.

Słychać kroki na schodach,
ale to nie te.
Ręka, co kładzie rybę na talerzyk,
także nie ta, co kładła.

Coś sie tu nie zaczyna
w swojej zwykłej porze.
Coś się tu nie odbywa
jak powinno.
Ktoś tutaj był i był,
a potem nagle zniknął
i uporczywie go nie ma.

Do wszystkich szaf sie zajrzało.
Przez półki przebiegło.
Wcisnęło się pod dywan i sprawdziło.
Nawet złamało zakaz
i rozrzuciło papiery.
Co więcej jest do zrobienia.
Spać i czekać.

Niech no on tylko wróci,
niech no się pokaże.
Już on się dowie,
że tak z kotem nie można.
Będzie się szło w jego stronę
jakby się wcale nie chciało,
pomalutku,
na bardzo obrażonych łapach.
I żadnych skoków pisków na początek.










sobota, 1 lutego 2020

Zapraszam do mojego sklepu internetowego

Dzień dobry lutowo. 🌿
Pierwszy dzień miesiąca A ja zrobiłam sobie imieninowy prezent o którym już myślałam i marzyłam od ponad roku. Od dzisiaj działa mój sklep internetowy https://pracowniasielskachata.com/🍀.
.
Będzie on na bieżąco uzupełniany. Wystarczy wejść i pooglądać co jest dostępnego od ręki lub (może się zdarzyć gdy produkt zostanie wykupiony) na zamówienie.
.
Zapraszam serdecznie.💐 
Zajrzyjcie 





Zazdrostka w renifery