czwartek, 30 maja 2019

Serce

 
Było sobie pewne serce. Serce zbytnio otwarte na drugie serce. Kiedyś to drugie serce odeszło. Pierwsze serce zamknęło się. Niedługo potem trzecie serce przyszło ze zbytnią otwartością do pierwszego serca. Pierwsze serce przyjęło je, ale samo się w pełni nie otworzyło. Trzecie serce myślało, że kocha, choć nie do końca czuło się dobrze, spokojnie i bezpiecznie. Pierwsze serce wiedziało, że to tylko namiastka miłości, ale tak było dla niego wygodnie.
 
Do czasu, bo serce poszukujące miłości chce znaleźć ciepło, a nie wygodę, lęk czy ból. Więc drogi pierwszego i trzeciego serca rozeszły się. Po tych doświadczeniach pierwsze serce poszło do pewnego mędrca i zapytało: - Powiedz mi co zrobić, żeby dać coś więcej niż namiastkę miłości? - Wzmocnić serce. - A jak to zrobić? - Na to potrzebny jest czas i zaufanie w to, że odnajdzie się serce bijące tak samo. Zaufanie jest podobne do siania zboża. Po zasianiu ziaren musisz cierpliwie czekać, aż wydadzą plony. Zasiej ciepło w swoim sercu i pozwól mu rosnąć. W miłości nie ma pośpiechu. Spokojne kroki są dowodem zaufania i siły. Zaufaj a zobaczysz czym są cuda.
 



 

środa, 29 maja 2019

.....

Każdego dnia przynosił jej kwiaty. Co dzień inne, nigdy nie przyniósł dwa razy tego samego bukietu, takiej samej róży, czy lilii. Ona była szczęśliwa, a on bardzo z siebie zadowolony. Pewnego dnia nie przyniósł jej kwiatów i kolejnego i kolejnego też nie. Nadeszły ciemne chmury nad ten związek, ona nieszczęśliwa, on niespełniony, bo jakoś nie składało mi się z tymi kwiatami.

Smutek, żal, rozczarowanie, oczekiwanie…

I znów nastał dobry czas, gdy on zaczął jej przynosić kwiaty, ona znów była szczęśliwa, a on spełniony. Gdyby przestała oczekiwać, nie czułaby się nieszczęśliwa. Gdyby on nie czuł presji, nie czułby się niedobry. Brak oczekiwań sprawia, że dostajemy od życia niespodzianki. Jeśli zaś ciągle na coś czekamy, czegoś od innych wymagamy, frustracja zabija zwykły dzień, który nawet bez kwiatów może być piękny.
 
 

Motylkowe zazdrostki

 
W końcu udało mi się skończyć zamówienie na motylkowe zazdrostki. Dwie, w różnych wymiarach. Kiedyś robiłam już identyczna ale jedna i bardzo długą. Wzór, tak jak w większości zazdrostek można dopasować i na szerokość i na wysokość.
 

 

Duży Anioł i dzwonek

W tym roku rozszerzyłam asortyment Bożonarodzeniowy o dużego Anioła i dzwoneczek. Anioła kiedyś już robiłam, ale skończyło się na paru sztukach. Teraz mam ich znacznie więcej. Cieszą mnie dzwonki, bo jest to cos innego. Dzwonki są "ruszające się", czyli dziurka przez która przewlekamy nitkę nie jest na sztywno przytwierdzona do reszty.
 
 






 

Zazdrostki w kotki

Kolejne zazdrostki dla Jagody - tym razem w ulubione przez Nią Kotki.
Wiem, że już wiszą u właścicielki więc mogę pokazać.
 




 

Zazdrostka MOTYLE

I mam na swoim koncie kolejną zrobioną zazdrostkę. Tym razem w motyle. 
 I znowu nie dla mnie. W swojej kuchni jeszcze nie doczekałam się takiej ozdoby ponieważ wciąż sobie tłumaczę, że jeszcze sobie zrobię :) Ta i druga identyczna która jest jeszcze "na szydełku" pojada do Jagody. Swoją drogą Jagódko ile już masz zazdrosek zrobionych przeze mnie? Ten komplet jest chyba piątym....
 



 
 
 

Koronki

Pewna miła osóbka poprosiła mnie o zrobienie koronek do swojego nowego kredensu. Miały być długie na 135 cm i ecru. Zrobiłam, a jakże ale nie mogłam sie powstrzymać aby nie wykonac dwóch. Bo jak tutaj nie mieć drugiego egzemplarza na zmianę gdy ten pierwszy nam się zwyczajnie znudzil czy opatrzył? Koronki już dotarły, podobaja się. Mogę juz Wam je pokazać.
 



 

Różane zazdrostki

Dwie nowe zazdrostki z różami. Prosty ale efektowny wzór.
Uwielbiam taka prostotę i naturalne kolory: biel, ecru, beż.
Są już u Joasiu i wiem, że bardzo się podobają :)
 

 

Zazdrostki "Wróbelki"

Mojego starego bloga "widzę" ale nie mogę w nim zamieszczać postów. tak jakbym straciła prawa administratora. Pisząc z prośbą o pomoc otrzymałam odpowiedź aby inny administrator "uaktywnił" na nowo te moja funkcje. No tak - proste. Co jednak zrobić gdy jest się jedynym administratorem bloga? Więc skoro widzę swoje posty, aby nie poszły w nicość postanowiłam te które chciałabym zachować, skopiować i zamieścić powtórnie w Sielskiej chacie. Wybaczcie zatem, że przez jakiś czas będę się powtarzać. Będą również nowe posty :)) Zapraszam.
 
Kolejny raz otrzymałam zamówienie na zazdrostki z ptaszkami-wróbelkami. Znam je już prawie na pamięć ale nie jest to dla mnie monotonność. Osobiście bardzo lubię ptaki, kury, wróble. Dużo moim rzeczy w domu jest ozdobionych właśnie tym motywem: kubki, filiżanki, talerze. Nie lubię malowanych ale uwielbiam jak są wytłoczone, wypukłe.
 




 

Dwie połówki pomarańczy



Pomarańczę przedzielono na połowę. Leżała więc sobie taka przedzielona i czekała co dalej z nią będzie. Zastanawiała się co prawda, dlaczego jej nie obrano i tradycyjnie nie podzielono na cząstki, dlaczego nie wyciśnięto z niej soku i w końcu dlaczego nie naszpikowano jej goździkami, w końcu idą święta i chętnie by się na to zgodziła. Ale czy, ją, pomarańczę ktokolwiek pyta o zdanie? Skąd! Po prostu bierze się ją do ręki, traktuje nożem, ostrymi zębami, wyciskaczami do soków i zjada. Tyle ma z życia, co trochę powisi na drzewku. Pomarańcza jednak nie narzeka, tylko zastanawia się, dlaczego przepołowiono ją jak grejpfruta. Leży jednak spokojnie i czeka, co dalej z nią będzie. Nikt nie nadchodzi, pomarańcza to się nudzi, to znów niecierpliwi, od środka zjada ją ciekawość, wysychają soki. Co z nią teraz będzie? Dlaczego nie pozwolono jej po prostu być taką, jaką była, lub nie zjedzono ze smakiem? Chciała na coś się przydać, lub żyć sobie skulona jak dotąd w swojej skórce. To czekanie jest najgorsze. Czuje się taka obnażona, z sercem na wierzchu, wystawiona całą swoją duszą ku światu i nie może nic z tym zrobić. Gdyby chodziło o kogo innego, ruszyłaby na wojnę. Stanęłaby oko w oko ze światem ludzi i walczyłaby o tę biedną przekrojoną duszyczkę. O nią nie walczy nikt, ponieważ nikt nie był nigdy przepołowiony i nie wie, jak ona cierpi. Jest zdana tylko na siebie, a zarazem nie może nic zrobić. Może tylko czekać.

Już nie jest taka spokojna i cierpliwa, uczucia się zmieniają i pomarańcza ma wrażenie, że za chwilę eksploduje. Jest zła, bezsilna, zmęczona czekaniem, rozczarowana tym, że znikąd nie ma pomocy, sfrustrowana swoją niemocą, rozżalona. Człowiek nie nadchodzi. Pustka, słyszy tylko jak serce kołacze się w coraz bardziej suchym miąższu, a pestki jak stare kości obcierają się boleśnie jedna o drugą. Pomarańcza zapłakała i miała wrażenie, że to ostatnie łzy jakie może z siebie wycisnąć.
- Halo, jesteś jeszcze? Żyjesz? – usłyszała cichy głosik.
– Koś ty? – zapytała konająca pomarańcza.
– Jak to kto? To ja, twoja druga połowa. Tak się nad sobą rozczulasz, jakbyś była dla siebie całym światem, ale jestem jeszcze ja. I wiesz, tak sobie pomyślałam, może spróbowałybyśmy się znów jakoś razem…
– Nie ma szans – powiedziała ta połówka, z której życie już prawie uleciało…
 
Czasami wydaje nam się, że życie już całkowicie z nas uleciało. Buntujemy się, płaczemy, mamy pretensje do losu, do siebie samych, do innych. Czekamy, tkwimy w marazmie, walczymy, buntujemy się, wykłócamy, schniemy, umieramy z żalem do siebie i całego świata. Ale to jest tylko jedna połowa naszego ja. Warto sobie przypomnieć, że jeśli nawet kiedyś nas niesprawiedliwie podzielono, pokrojono, obdarto ze skóry złudzeń i dziecięcych marzeń, to gdzieś w środku, lub bardzo blisko nas, tuż obok, jest ta część nas samych, która jeszcze żyje, w której kołacze się nadzieja i siła, by spróbować, by się nie poddać, by mimo to, jak bardzo pokroiło nas życie i jak poszarpał nas niesprawiedliwy los, wytrwać. Bo skoro choć jedna część nas samych żyje, to warto próbować…

Są szczęśliwcy na ziemi, którzy spotkali swoją drugą połowę w postaci ukochanego, ukochanej… Ale takiego prawdziwego partnera na życie....Takie połówki nie odnajdują się często, w takie bajki nie wierzcie, ale jeśli wam się zdarzy, dziękujcie Niebu, bo to dopiero jest prawdziwe odnalezienie…

Powitanie na nowym Blogu

Witam serdecznie :)
Dawno już myślałam nad zmianą nazwy swojego bloga. Do tej pory nazwa "Sielankowe dzierganie" była powiązana z nazwą domu, który budowałam. Nadszedł czas aby i od samej nazwy się odciąć.
W związku z tym iż w moim ŻYCIU znowu zaświeciło słońce -  może to i odpowiedni czas na powyższe zmiany. Zmieniłam nazwę na blogu i w adresie. Obawiam się jednak, że przez to mogę utracić dużo znajomych, których miałam zapisanych. Będę pisała do tych, których adresy blogowe posiadam. Może jednak wszystko wyjdzie na dobre. Będę jednak musiała być na nowo dodawana do obserwowanych.
Zapraszam wszystkich.
Coś kliknęłam, cos usunęłam i okazało się, że na "starym blogu" nie mogę już zamieszczać postów. Nic się nie da zrobić :( Postaram się tutaj wkleić te moje zapamiętane posty i zdjęcia robótkowe. Może chociaż połowę odzyskam.  Już tutaj przepraszam, że co niektóre posty będą powtórne, ale najnormalniej w świecie szkoda mi aby zniknęły :(
 
Witam w PRACOWNI Sielska chata!
Rozgośćcie się proszę :)
 
 

Zazdrostka w renifery